Meble z IKEA mają tyle samo zwolenników co przeciwników, ja jestem w tej pierwszej grupie bo: tanie, proste w złożeniu i skompletowaniu (mnie składanie tych mebli sprawia mi ogromna frajdę! – bez trudu sama złożyłam tę garderobę, na dowód czego przygotowałam TEN film:)), jak się znudzą to nie żal wymienić na inne meble, łatwo się psują i niszczą ale nie ma najmniejszych problemów z gwarancją (ostatnio uszkodziłam listwę łóżka, która została wymieniona na nową bez żadnych problemów). Poprzez swoją prostotę stanowią świetną bazę do dizajnerskich bardziej wysublimowanych dodatków.
Gdy wprowadziliśmy się do mieszkania, chciałam jak najszybciej znaleźć miejsce na codzienne ubrania – miałam już dość wszędzie walących się kartonów i walizek! Część dużej sypialni wydzieliliśmy na małą garderobę, której otwarta przestrzeń jest dla mnie tysiąc razy bardziej funkcjonalna i wygodna niż największa i najładniejsza szafa. Minusem była jej wąska przestrzeń, w której segmenty mebli mogły być ustawione tylko po jednej stronie. Po przeanalizowaniu całej garderoby (sterty ubrań i butów, moich i Radka) wybraliśmy odpowiedni układ szuflad i drążków. Radek miał tylko jeden priorytet – wszystkie jego okulary mają być ułożone na specjalnym wkładzie do wysuwanej przeszklonej tacy ;) reszta planowania należała do mnie.
Co myślicie o takim rozwiązaniu? Trzymamy tutaj ubrania, w których aktualnie chodzimy. Dodałam tez wielkie lustro, które idealne się tutaj sprawdza. Póki co jesteśmy z takiego rozwiązania bardzo zadowoleni! :)
Bardzo mi się spodobało takie rozwiązanie zastanawiam się czy nie zrobić takiej u siebie.